Lubię,
kiedy o sztuce mogę opowiadać. Nie tylko oglądać, rozważać, opisywać
pojedyncze wystawy, ale wynosić ze sobą myśli również po wyjściu z
galerii lub innego miejsca, w którym pokazuje się sztukę – aż do
kolejnej wystawy, która staje się następnym rozdziałem jednej historii. I
to nie wynika z osobistych predyspozycji czy chęci zapamiętania zjawisk
odciskających w głowie jakiś ślad. Niektóra sztuka po prostu zmusza do
tego, sama w swych kolejnych odsłonach jest rodzajem gęstej opowieści,
utkanej często z raptownych zmian – raz stylistycznych, innym razem
wynikających z przewartościowań poglądów, koncepcji artystycznych. Tak
dzieje się w przypadku twórczości Michała Chojeckiego.
Pozainstytucjonalne,
oddolne, wystawy Michała Chojeckiego to wydarzenia specyficzne,
naturalnie różniące się od klasycznych ekspozycji. Stanowią przeciwwagę
dla pokazów w galeryjnych white – cube’ach, ponieważ sztuka Michała ma
niewiele wspólnego z aspektem instytucjonalnym, komercyjnym.
Przechadzając się po prywatnych pokojach z rozwieszonymi obrazami nie
trzeba czuć się osaczonym białą sterylnością galerii i w ogóle
przeświadczeniem, że znajdujemy się w miejscu „od sztuki”, nic nie
szkodzi, kiedy dotknie się pracy, nic też nie szkodzi, kiedy obrazy nie
interesują w ogóle. Panuje bezpretensjonalność i możliwość szczerych
zachowań. Ale nie jest też tak, że na alternatywności wystawienniczej
przestrzeni się kończy. Punktem wyjścia jest w przypadku Chojeckiego
zawsze sztuka, zwornikiem dla znajomych pojawiających się w mieszkaniu,
spotykających się, pijących piwo jest sztuka – nigdy odwrotnie. To nie
są po prostu towarzyskie spędy z malarstwem jako fajną dekoracja, na
dokładkę.
Najnowsza wystawa Przekleństwa i radości starych obrazów
jest rodzajem odświeżenia. W prywatnym mieszkaniu Chojeckiego obrazy
sprzed kilku lat, z okresu studiów, o ściśle określonym znaczeniu
związanym z konkretnymi poglądami, konkretną koncepcją malarstwa (link
do tekstu), z „wiarą w obraz” zostają przywołane do życia na nowo.
Pretekst, impuls do pokazania – jak często w sztuce Michała Chojeckiego –
pozaartystyczny, konkretny, prozaiczny nawet. Trochę przypadkowe
natknięcie się na odwrócone płótna, odłożone po kątach i zabierające
przestrzeń mieszkania skupiły uwagę artysty z powrotem na sobie.
Dlaczego został wykonany ruch, dlaczego ponownie zostają przywołane
obrazy, których znaczenie i funkcja zostały odwrócone do ściany? Czy
tylko dla czystego odświeżenia miejsca, uporządkowania przestrzeni
mieszkalnej? A może minione problemy, tematy, idee związane z tymi
obrazami zaprzątają głowę artysty ponownie? Michał Chojecki już kilka
lat temu pisał:
Lubię wracać do starszych obrazów, bo one są nie tylko zapisem, ale przede wszystkim rozwiązaniem jakiegoś problemu.
Nie
wydaje się więc, aby praktyka ponownego zetknięcia się z wcześniejszymi
obrazami, wzmocniona jeszcze ekspozycyjną, społeczną ramą
upowszechnienia wynikała z sytuacji, że na nowo, po raz kolejny u
artysty pojawiają się odległe, przeszłe poglądy i myśli wyartykułowane
starymi obrazami – co symbolicznie jest zawarte przecież w odwróceniu
ich licem do ściany, upchaniu gdzieś w kąt, składowaniu i potykaniu się o
nie. W zgodzie z cytatem, powieszony ponownie na ścianie obraz ma
charakter już skończony, nie informuje, nie jest transparentny na to, co
go w czasie malowania motywowało. Nie przypomina i nie naświetla po raz
kolejny źródła swojego powstania oraz emocji, refleksji jego twórcy.
Zostaje sam dla siebie, stanowi rozwiązanie jakiegoś problemu, a nie
jego wyrażenie. Jego wartości zacieśniają się niebezpiecznie do wartości
jedynie wizualnych. Ale czy to źle? Moje poczucie autentyczności tej
sztuki, możliwości nieskrępowanych reakcji, świeżości tych obrazów
pomimo ich chronologii, ich „wieku” wynika właśnie z nieobecności już
znaczeń i kontekstów nadanych przez artystę. W przeciwieństwie do
dominujących w świecie sztuki tendencji, które każą twórczość traktować
wektorowo, gdzie starsze prace są traktowane jako schody prowadzące do
prac nowszych – tych podniecających, dyskutowanych, najbardziej
problematyzowanych, Chojecki niweluje chronologię wprowadzając kategorię
aktualności w miejsce nowości.
+
Michał Chojecki, Radości i przekleństwa starych obrazów. Mieszkanie artysty na Marszałkowskiej, Warszawa, 21 - 23 października 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz