4/09/2013

STANISŁAW GAJEWSKI - "GAJEWSKI NIEZNANY"

Od dłuższego czasu studencka galeria Turbo działająca od trzech lat na warszawskiej ASP nie była w stanie przyciągnąć mnie żadnym ciekawym wydarzeniem, zaskakującą wystawą czy nawet zachęcającym opisem na Facebooku. Dopiero ostatnio, skuszony zapowiedzią wystawy Stanisława Gajewskiego „Gajewski nieznany”, postanowiłem przejść się do Turbo.

Właściwie wystawa rozpoczęła się wcześniej niż oficjalny wernisaż. Stanisław Gajewski na kilka dni został administratorem profilu galerii Turbo na Facebooku, na który co i rusz – niczym upierdliwy wirus – ładował osobliwą kolekcję obrazków i gifów znalezionych gdzieś na skraju Internetu (nadal można zobaczyć je na stronie Turbo). Ciekawe preludium zapowiadało  interesującą wystawę, którą przygotował Michał Drabik, znany z realizacji (jako Galeria Jednego Widza) w 2011 roku niezłej akcji Krzysztofa Ćwiertniewskiego „Ścisk” w kiblu w Zachęcie.

Po pierwsze, Gajewskiego nie ma na otwarciu wystawy. W galerii nie zobaczymy także żadnych fizycznie istniejących prac. Wszystko wyjaśnia się w końcu sali, gdzie ustawiono stanowisko z komputerem. Okazuje się, że artysta jest obecny w formie wirtualnej: zalogowany na facebookowym czacie i gotowy do rozmowy z widzami. Co jakiś czas wrzuca też kolejne obrazki, do których zdążyli się już przyzwyczaić ci, którzy śledzili profil Turbo. To trochę za mało, aby wprawić w osłupienie. Mimo, że nie widziałem wcześniej podobnych wystaw, to na usta ciśnie się „stare, było”.

Po drugie, Gajewski nie pokazuje też niczego odkrywczego. Internet pęka w szwach od tego rodzaju estetyki – wystarczy zalogować się do Facebooka, by potknąć się o co najmniej kilka obleśnych, kiczowatych, absurdalnych i śmiesznych obrazów o totalnie różnym rodowodzie. Nawet rozpatrując kolekcję Gajewskiego pod kątem „przegięcia i przesady” nie powinniśmy czuć się zaszokowani – są zbiory jak dla mnie bardziej wyraziste i pieprzne.














Po trzecie, nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem kuratora Michała Drabika, że „sposób budowania świata (przez Gajewskiego – przyp.) z czegoś, czego nie jest autorem, jest bardzo istotny”. Otóż jest wprost przeciwnie: zamienienie także „nie swoich” fotografii, gazetowych wycinków, tkanin i drobnych przedmiotów wykorzystywanych od początku XX do lepienia kolaży na rzecz internetowych znalezisk nie czyni jeszcze z tego gestu niczego wyjątkowego.

O ile sama wystawa nie zachwyca, to być może nieświadomie ociera się o choć jeden świeży problem. Na plan pierwszy wysuwa się oczywiście Internet, a Gajewskiemu oraz Drabikowi udało się co nieco o nim powiedzieć. W czasie, kiedy fanpage galerii Turbo dostał się w ręce Stanisława Gajewskiego, nastąpiło na nim swego rodzaju ożywienie – wcześniej dosyć nudny, obojętny i niemrawy przez te kilka dni zalany został (swoją drogą nie tak znowu dużą) falą lajków; pojawił się ruch. Wniosek jest jeden i oczywisty – dzisiaj dobrze poprowadzony profil na Facebooku to bardzo ważny element działalność, jedna z głównych składowych prawidłowego funkcjonowania. Nie dotyczy to tylko dużych korporacji, firm czy instytucji. Także artyści coraz umiejętniej korzystają z Facebooka i to nie jedynie w celach informacyjno – prezentacyjnych. Przykładem niech będzie Rafaël Rozendaal, na którego stronie mieszają się linki do nowych prac wespół z nowymi spodenkami jego dziewczyny, ulubionymi drinkami, wakacjami w Miami, bezzębnymi aktorkami czy wynikiem wyszukiwania w Google hasła „sad artist”. Profil na Facebooku może być dzisiaj uwspółcześnioną wersją przemyślanego autoportretu, co trafnie zobrazował w jednej ze swych prac Jaś Domicz.


 /  Jaś Domicz













I bądź co bądź udało się to Stanisławowi Gajewskiemu. Na poziomie internetu jego harce wywołały jakąś reakcję. Gorzej w galerii. Ludzie niemrawo podchodzili do komputera; autor wstawił kolejne przaśne obrazki, a konwersacja z nim rozegrała się na poziomie forum z gorącymi16. Trochę śmiechu i tyle. Łopatologiczne przeniesienie internetu do wnętrza galerii wyszło wybitnie sztucznie. Kto wie, czy nie najlepiej rozumiał to sam autor – wszystko rozegrał w jednym miejscu, żeby zrobić wystawę nie musiał nawet wychodzić z domu. My też nie musieliśmy.

+

Stanisław Gajewski, "Stanisław Gajewski nieznany". Galeria Turbo, Warszawa; 15 - 20 marca 2013.

2 komentarze:

  1. Nie jest to nadmiernie udana recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to nadmiernie udany komentarz

    OdpowiedzUsuń